czwartek, 25 sierpnia 2011

"Na krawędzi cienia" czyli nudne początki interesującej lektury.

Pierwszy tom Trylogii Mrocznego Anioła autorstwa Brenta Weeksa przebojem wdarł się na rynek wydawniczy nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także i w Polsce. Opowieśc o chłopcu z plebsu, który staje się legendarnym siepaczem (zabójcą) może nie oferowały zbyt wiele nowych motywów i pomysłów na tle dokonań w tym gatunku, ale były świetnie napisane i z ciekawością przewracało się kolejne strony. „Na Krawędzi Cienia” to kontynuacja przygód Kylara, chociaż tym razem nie jest już on tym jedynym, najważniejszym bohaterem. Pisarz zwiększył ilość postaci, które obserwujemy i położył większy nacisk na politykę i osoby, które w pierwszej części pełniły role drugo- a nawet trzecioplanowe. Czy wyszło to na dobre tej lekturze? 




Armia Kalidoru z niezwyciężonym Królem – Bogiem na czele podbiła ziemię Cenarii i surowo kara tych, którzy sprzeciwiają się nowej władzy. Rebelianci gromadzą siły do ataku, ale szanse na zwycięstwo są nikłe. Kylarowi udało się przeżyć wydarzenia z poprzedniej części i wyrusza z ukochaną Elene i przygarniętym przez nich dzieckiem do sąsiedniego państwa Caernarvonu, aby tam rozpocząć nowe życie. Jest to najsłabszy fragment książki i zajmuje około dwustu stron. Naciski i wpływ kobiety na Anioła Nocy irytują, a naiwność głównego bohatera woła o pomstę do nieba. Całe szczęście do naszego siepacza przybywa z ważną wiadomością Jarl – być może nie wszystko jest stracone, ponieważ dobry przyjaciel Kylara i zarazem najlepszy kandydat do tronu Cenarii nadal żyje. 

Brent Weeks tym razem skupił się nie tylko na postaci naszego zabójcy. Dużo miejsca zostało poświęcone Królowi – Bogowi oraz Loganowi. Ich wątki nie przeszkadzają, ale mimo wszystko sprawiają wrażenie lekkich zapychaczy książki. Bardzo ciekawie rozwija się historia kobiecej siepaczki Vi – w „Drodze Cienia” była ona postacią trzecioplanową, a teraz śledzimy ewolucję tej bohaterki. Zakończenie skutkuje zaskakującymi zwrotami akcji i zapewne większość czytelników będzie chciała jak najszybciej poznać zwieńczenie trylogii amerykańskiego pisarza. 

Po przebrnięciu przez powolny, zbyt długi wstęp zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń, walk i intryg. Aż do epilogu nie opuści nas wrażenie pośpiechu i walki z czasem – czy to przy próbie ratowania Logana czy w pewnym pościgu. Ponownie największe zastrzeżenia dotyczą korekty – takie nagromadzenie literówek rzuca się w oczy. Pomimo licznych uwag odnośnie tego problemu w pierwszej części, nie zostało to poprawione i podobna sytuacja będzie miała miejsce także w „Poza Cieniem”, ostatnim tomie przygód Kylara. 

„Na Krawędzi Cienia” jest bardzo dobrym tytułem, szkoda tylko, że początkowe dwieście stron potrafi lekko znudzić i zniechęcić do dalszego czytania. Rekompensuje to jednak ogromna ilość akcji w dalszych rozdziałach, ciekawy rozwój takich postaci jak Vi oraz rewelacyjne zakończenie. Po przeczytaniu ostatnich zdań od razu chce się sięgnąć po finałowy tytuł. Brent Weeks cały czas rozwija się pisarsko i pozostaje mieć nadzieję, że jego poziom będzie jeszcze wyższy w nadchodzących książkach.

16 komentarzy:

  1. Przeraża mnie, że aż prawie dwieście stron toczy się mozolnie, by dopiero później ruszyć z kopyta. Aż taka cierpliwa to ja nie jestem. Lubie gdy akcja rozkręca się dość szybko by móc pochłonąć bez reszty, dlatego dam sobie spokój z ta pozycją. Może na kolejną się skuszę, ale tej podziękuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sam pomysł nie jest zbyt oryginalny - spotkałam się już na przykład w "Gildii magów" z dziewczyną, która pochodzi z plebsu i staje się magiem. No ale nie sposób wymyślać wciąż nowych rzeczy, przecież już chyba o wszystkim napisano ;) Jeśli natrafię na tę książkę, myślę że przeczytam - oczywiście jeśli spodoba mi się pierwsza część :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Namnożyło się tych fantastycznych trylogii, ale mnie jakoś nie trafiają do przekonania...
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż dwieście stron nudy, chyba sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przepadam za fantastyką, a 200 stron stagnacji to nei dla mnie, nie przebrnęłabym przez to...

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie wstępy to chyba wada wszystkich dłuższych powieści.
    Trylogis od kilku miesięcy stoi na półce i czeka aż wreszcie się za nią wezmę. Chyba wreszcie nadszedł ten czas :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje mi się, że kiedyś przeczytam. :) Mimo 200 stron, które nudzą.. a co tam! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem czy sięgnę, tak wiele ciekawych pozycji jeszcze na mnie czeka... Może kiedyś, jak przypadkiem się trafi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Te 200 stron nie jest aż tak nudne, ale warto przez nie przebrnąć. Teraz jestem w połowie trzeciego tomu i akcja nie zwalnia nawet na minutę, mam wrażenie że cały czas jest punkt kulminacyjny:)

    OdpowiedzUsuń
  10. 200 stron nudy? Hmmm, to nieciekawie, bo ja się potrafię nieźle zniechęcić. Dość sporo. Jeśli jednak twierdzisz, że potem jest o niebo lepiej, to może po nią sięgnę. Tematyka, mimo że oklepana, wydaje się ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie będę oryginalna, ale... Dwieście stron nudy?? Raczej nie na moje nerwy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Taa, tomy mogłyby być troszkę cieńsze i mniej nudne na początku, ale ogólnie trylogia jest naprawdę świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem czy przebrnęłabym przez te nudne strony. Nie przeczytam jej. Nie dałabym rady...

    OdpowiedzUsuń
  14. Drugi tom trzyma poziom, chociaż faktycznie pierwsze 200 stron trochę przynudza, to jednak Weeks jest mistrzem jeśli chodzi o nagłe zwroty wydarzeń! Od czasu do czasu trochę ciężko się połapać w tym całym świecie i intrygach, ale i tak nie ma czasu na nudę ;D
    A w tym tomie, poza Kylarem, zachwyciła mnie postać Vi - tak się cieszę, że autor postanowił ją rozbudować ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Od dawna mam tą trylogię na swojej liście- mam nadzieję, że wkrótce ją dorwę i przekonam się, jakie zrobi na mnie wrażenie :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. 200 stron nudy? Zartujecie? Przeczytalam cala trylogie i uwazam, ze to swietna ksiazka! Powaznie! Wszystko zalezy jak sie podejdzie do kazdej ksiazki. Polecam! Jesli ktos lubil Czarne Kamienie, to ta Wam sie spodoba! :)

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty