Nigdy nie byłam aż tak wielką
fanką filmów. Owszem, lubiłam je oglądać, ale wolałam sięgnąć po książkę albo
grę komputerową. A gdy zaczęłam oglądać seriale (zaczęło się w czasach
podstawówki od Smallville oraz Przyjaciół), filmy oglądałam znacznie rzadziej,
nigdy w telewizji, a raczej nowe produkcje w kinie. I czuję się z tym świetnie,
zwłaszcza, że seriale potrafią zaoferować moim zdaniem znacznie więcej i to z
paru powodów.
Nie wyobrażam sobie takiego wciągnięcia przez jakąkolwiek serię filmową ;)
Na przestrzeni lat zmieniała się
branża filmowa, ale to samo nie mogło ominąć branży serialowej, która moim
zdaniem przeszła znacznie większą rewolucję – od pierwszego całogodzinnego
serialu HBO OZ, poprzez Zagubionch, aż po rewelacyjne produkcje Netflixa Orange
is the New Black oraz House of Cards. Produkcji, które nadal mam do nadrobienia
i chciałabym obejrzeć cały czas przybywa i nic nie zwiastuje tego, że miałoby
się to zmienić. Natomiast jeśli chodzi o filmy – tutaj już od dłuższego czasu
ograniczam się do swoich lubionych filmów o superbohaterach oraz produkcji,
które są nagradzane i nominowane do Oscarów i Złotych Globów. Nie przeciągając
już dłużej, w punktach i z GIFami z Tumblra (tak, za to też uwielbiam seriale,
ogromny support fanów i liczne materiały).
Długość ma znaczenie
Większość filmów trwa od 90 do
120 minut. Przywykliśmy już do tego tak bardzo, że czasami nie potrafimy
usiedzieć w kinie na dłuższym filmie. Wynika to oczywiście z tego, że im film
krótszy, tym więcej razy można wykorzystać danego dnia salę kinową, więc większość
dystrybutorów stara się to wykorzystać jak najlepiej. Często filmy na tym
bardzo cierpią – pojawia się jedna scena, która z pewnością mogłaby prowadzić
do rozwinięcia jakiegoś wątku, ale szybko odchodzi w zapomnienie, albo postać
bohatera posiada motywację do działań wyjaśnioną w jednym zdaniu.
Scenarzyści muszą się bardziej
wysilić, przy tworzeniu takich filmów ja Avengers – w końcu każdy z bohaterów
powinien mieć chwilę dla siebie, szansę na pokazanie swojego charakteru i
wejście w interakcję z innymi postaciami, ale jak zrobić to w tak krótkim
czasie, nie zapominając o akcji? Co na dodatek dla mnie najgorsze (jestem
wielką fanką villainów i postaci niejednoznacznych, wierzę, że pewnego dnia będę
mogła obejrzeć film, w którym zło triumfuje i nie robi w finałowych scenach
idiotycznych błędów, żeby dać fory tym dobrym) źli bardzo często są sprowadzeni
do tego, że po prostu są źli. Całkiem nieźle udało się sprostać temu wyzwaniu
scenarzystom „Królewny Śnieżki i Łowcy”. O ile pojawia się tam Kristen Stewart
i pod koniec wygłasza tak nieprzekonującą przemowę, że w kinie prawie wybuchłam
śmiechem, to sam film warto obejrzeć z powodu postaci Złej Królowej. Postać ta
kradnie wszystkie sceny i to jej do końca kibicowałam.
Z serialami jest inaczej,
ponieważ mają przeważnie od 10 do 24 odcinków, do tego podzielone są na sezony.
Oznacza to, ze twórcy mają o wiele więcej czasu na przedstawienie charakterów
oraz fabuły. Często powstają oczywiście odcinki – zapychacze, albo serial jest
po prostu zlepkiem odcinków praktycznie ze sobą niepowiązanych poza „sprawami
odcinka” (tak było z Elementary, do tej pory nie dotrwałam do finału drugiego
sezonu).
Bohaterzy nabierają głębi
Skoro seriale mają więcej odcinków,
to pojawia się szansa na pokazanie bohaterów, których można określić większą
liczbą przymiotników, pokazać ich przeszłość i środowisko. Najlepszy przykład?
Zagubieni. Flashbacki należały do moich ulubionych momentów w tej produkcji, a
wiele z tamtych postaci do dziś z łatwością wcisnęłoby się do mojego
zestawienia ulubionych bohaterów. Innym dobrym przykładem tego, jak można
pokazywać przeszłość postaci jest Once Upon a Time, chociaż dopiero zaczęłam to
oglądać i jestem w połowie pierwszego sezonu, Evil Queen/Regina jest głównym
powodem, dla którego oglądam ten serial. Pomimo tego, że produkcja jest
nadawana w stacji ogólnodostępnej i stara się raczej nie przesadzać z
mroczniejsza tematyką, to w powolnym tempie pokazuje to, jak bohaterka
zmieniała się w wyniku nieszczęść, pogrążenia w gniewie i chęci zemsty. I nawet
po przenosinach do czasów współczesnych, często niesłusznie jest oskarżana o
złe intencje i czyny. W końcu, ciężko zapomnieć o przeszłości i środowisko
niejako wymusza na niej takowe zachowanie. Na pewno w przyszłości na blogu
pojawi się oddzielny tekst o tym serialu i sposobie, w jaki scenarzyści bawią
się motywami znanymi z baśni i legend.
Najciekawszy motyw w Once Upon a Time - czy można się zmienić?
Co prawda nadal przede mną parę
seriali, które powinnam obejrzeć (do tej pory nie widziałam American Horror
Story, True Detective i Fargo), ale cieszy mnie to, że amerykańska widownia
jasno zwraca swoją uwagę na seriale, które w znacznej mierze opierają się na
bohaterach, rzadziej oglądając typowe procedurale (Bones, Mentalist, CSI we
wszystkich możliwych miastach). House of Cards odniosło ogromny sukces przede
wszystkim dzięki pokazaniu charyzmatycznej pary, która posunie się do
wszystkiego, aby zdobyć władzę. Intrygi, manipulacja innymi – Claire i Frank
tak bardzo intrygują widzów, ponieważ przedstawiają bohaterów, którzy chcą w
sowim życiu coś innego niż szczęśliwa miłość, stadko dzieci albo dobro całego
świata. A nie są przy tym do końca pozbawieni uczuć i jednowymiarowi. Scena
wywiadu Claire i wyjawienie zdarzeń z jej przeszłości to jedna z najlepiej
rozpisanych scen, jakie miałam okazję ostatnio obejrzeć.
Większa swoboda twórcza
Stacje takie jak Showtime, HBO
czy też Netflix nie boją się podejmować ryzykownych decyzji, dając szansę
najbardziej oryginalnym projektom. I to jest jedna z kluczowych przyczyn sukcesu
stacji kablowych. Nie wiążą ich takie ograniczenia względem brutalności,
tematyki ani ilości seksu na ekranie. Dzięki temu HBO emituje Grę o Tron, Starz
wypuściło jeden z najlepszych seriali jakie widziałam (a na pewno z jednym z
najbardziej satysfakcjonujących finałów) czyli Spartacusa, Showtime zrobiło
serial Masters of Sex a BBC America produkcję, gdzie jedna aktorka wciela się w
kilkanaście klonów. Z każdym rokiem przeglądając zapowiedzi serialowe, coraz
mniej patrzę na to, co ma do zaoferowania NBC, FOX i reszta ogólnodostępnych
stacji, a patrzę na produkcje Netflixa, HBO i reszty. A o widza serialowego
zaczynają walczyć też HISTORY, Discovery, Amazon, Cinemax oraz SundanceTV.
Jeden z wielu rewelacyjnych monologów Franka Underwooda
Bo przecież bohaterami mogą być
również kobiety
Kobiety w filmach rzadko kiedy są
głównymi bohaterkami, a już prawie nigdy nie zdarza się to w wysokobudżetowych
produkcjach. Pewnie, zaczyna się to powoli zmieniać, ale o ile w filmach jest
to tempo spacerowe, to w serialach jest to już powolny bieg. Weźmy parę
przykładowych produkcji z ostatnich lat – Amazing Spider-Man 2, Avengers, Iluzja,
W ciemność. Star Trek – kobiety oczywiście się tam pojawiają, a jakże, jednak
zawsze grają drugoplanowe role, zawsze ostatecznie przekonują się do racji
głównych bohaterów i raczej nie mają własnych wątków pobocznych.
Słyszeliście może o teście
Bechdel? Jest to test, sprawdzający, czy dany film/serial/książka posiada
chociażby jedną scenę z dwiema kobietami, które ze sobą rozmawiają o czymś
innym, niż mężczyźni. Pomyślcie o ostatnich filmach, które widzieliście i
spróbujcie przywołać takie sceny. Dla zainteresowanych – zestawienie 10 znanych
produkcji filmowych, które ten test oblewają: http://filmschoolrejects.com/features/10-famous-films-that-surprisingly-fail-the-bechdel-test.php
W serialach jest już o wiele
lepiej, chociaż nadal sytuacja nie jest aż tak dobra. Przykładowo, jak często
Beckett z Castle’a ma okazję porozmawiać z inną postacią żeńską? Która nie jest
prawdopodobnym sprawcą? Na przykład z córką bohatera, albo jego matką? Ten
brak idealnie wykorzystał Netflix z Orange
is the New Black. Akcja osadzona jest w żeńskim więzieniu, a postacie męskie
pełnią tam właściwie rolę tła. I okazuje się, że produkcja skupiająca się na
kobiecych problemach i relacjach między nimi może być równie ciekawa.
Podobnie z inną produkcją, którą
odkryłam całkiem niedawno – Orphan Black. Nie chciało mi się wierzyć
zapewnieniom, że serial o żeńskich klonach, granych przez tą samą aktorkę może
być ciekawy. A jednak okazuje się, że tak jest. Tatiana Maslany wciela się w
rolę bohaterek, które dzielą to samo DNA, ale różnią się wyglądem, charakterem
i tym, jak spoglądają na życie, że aż ciężko wybrać jedną bohaterkę, której
kibicuje się najbardziej.
Idealny przykład rozwoju postaci w Orphan Black i to co lubię najbardziej - siostrzanej relacji (yup mam siostrę i zrobiłabym dla niej wszystko)
Nawet w serialach stacji
ogólnodostępnych można zauważyć zmianę. Postać Abbie Mills z Jeźdźca bez głowy
(Sleepy Hollow brzmi o wiele lepiej) jest silną, czarnoskórą postacią
pierwszoplanową (obawiałam się, że będzie mnie irytować równie mocno co Tara z True Blood, ale nie! ^^), na dodatek scenarzyści potwierdzają, że pomiędzy
nią a Ichabondem będą więzy przyjaźni, ale nie liczmy na love story, ponieważ
serce bohatera należy do Katriny.
Możliwość dyskusji i reakcji na
sugestie fanów
Stworzenie filmu zajmuje dużo
czasu, a każda scena, która pojawi się w ostatecznej wersji jest szeroko
dyskutowana i analizowana. Nie będzie już szansy na to, żeby pokierować
bohaterów w inną stronę, albo zmienić któryś wątek fabularny. W przypadku
seriali takie coś jest jak najbardziej możliwe, a twórcy coraz chętniej z tego
korzystają. Netflix analizuje, które odcinki fani oglądali najchętniej, które
sceny uruchamiali ponownie, a co przewijali. Dzięki temu doskonale wie, czego
naprawdę chcą widzowie i im to dostarcza. Zamiast sprzedawać gotowy produkt i
zachęcać do jego kupna, sprawdzają najpierw, co chcieliby widzowie. I tak oto w
Orange is te New Black w trzecim sezonie pojawi się więcej Alex (Laura Prepon
miała niestety bardzo napięty kalendarz i nie mogła wystąpić w większej liczbie
odcinków drugiego sezonu), a w drugim sezonie House of Cards dość szybko
pozbyto się jednej z irytujących postaci.
Postać Felicity podbiła serca fanów serialu Arrow tak szybko, że stała się jednym z najważniejszych członków obsady, a w trzecim sezonie ma jej być jeszcze więcej. Jakby tego byłoby mało, będzie się również pojawiać w komiksach.
Postać Felicity podbiła serca fanów serialu Arrow tak szybko, że stała się jednym z najważniejszych członków obsady, a w trzecim sezonie ma jej być jeszcze więcej. Jakby tego byłoby mało, będzie się również pojawiać w komiksach.
Oliver i Felicity z Arrowa |
Twórcy wiedzą, jak ogromne znaczenie mają media społecznościowe, seriale posiadają profile nie tylko na Facebooku, ale i Twitterze oraz Tumblrze.Zwłaszcza ten ostatni serwis stał się mekką fanów popkultury, filmów, gier i seriali.
Dyskusje ze znajomymi
Oglądanie filmów i seriali to
rozrywka sama w sobie, ale jeszcze lepsze jest późniejsze skonsultowanie swoich
spostrzeżeń i skonfrontowanie przemyśleń ze znajomymi. Nic tak nie zbliża do
siebie, jak dyskusja na temat wspólnych zainteresowań, a o ile film z reguły
widzimy raz w kinie, w przypadku seriali możemy dyskutować co tydzień o nowym
odcinku (bądź też całym sezonie na Netflixie). Staje się to miłą rutyną. Sama
brałam udział w dyskusjach o nowych odcinkach Gry o Tron z resztą osób z mojej
pracy, co było idealną odskocznią od kolejnych ASAP- ów oraz maili, motywacją
do przyjścia do biura.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz