wtorek, 26 kwietnia 2011

"Ghost Recon", czyli, czy jest możliwa dobra książka bazująca na podstawie gry komputerowej?

Książki bazujące na grach komputerowych rzadko kiedy można nazwać dobrymi, a co dopiero wybitnymi. Moje obawy wobec powieści „Tom Clancy prezentuje Ghost Recon” potęgował fakt, że jej autorem nie jest jeden z najbardziej popularnych amerykańskich pisarzy książek sensacyjnych, a osoba kryjąca się pod pseudonimem David Michaels. W ten sposób podpisują się wszyscy autorzy powieści tworzonych przy udziale Ubisoftu i licencji Toma Clancy’ego.


Ghost Recon to doborowy oddział komandosów Stanów Zjednoczonych. Najlepsi z najlepszych. O ich istnieniu wiedzą nieliczni, a dostać się do nich można tylko i wyłącznie poprzez wybitne zasługi i talent. Mają oni dostęp do najnowszych technologii i najlepszych fachowców – przeczytamy więc o specjalnych HUD-ach, Dronach i nowoczesnym uzbrojeniu. Jest to thriller militarystyczny, ale pomimo dużej ilości skrótów, opisów broni, przyjemność z tej lektury znajdą także pozostali miłośnicy sensacji i szybkiego tempa akcji.




Głównym bohaterem jest Scott Mitchell, w którego gracze mogli wcielić się w serii gier. Jednakże dopiero tutaj poznają jego historię wstąpienia do elitarnych sił specjalnych. Autor przenosi nas najpierw na tereny południowych Filipin, gdzie w ciężkich warunkach i pod silnym ostrzałem wybita zostaje większość oddziału, w którym znajduje się nasz protagonista. Gdy ginie dowódca, Scott przejmuje dowodzenie nad grupą i stara się ją uratować. Nie wszystko idzie po jego myśli, ale mimo to wychodzi cało z tej sytuacji. Sprawy mogły potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby sojusznicza jednostka sekcji tajwańskiej dowodzona przez kapitana Fanga Zhi włączyła się do walki. Wspomniany Azjata nie chciał poświęcać swoich ludzi, co skutkuje jego wydaleniem z wojska. Jednakże to nazwisko jeszcze w powieści wróci.



Akcja książki została skonstruowana na kształt szeregu misji, jakie możemy napotkać w grze komputerowej. Zanim przeczytamy opis najważniejszej z nich i z pewnością najtrudniejszej dla oddziału Ghost Recon, odwiedzimy kilka innych miejsc na świecie, poznając resztę bohaterów. Od tego typu książek nie oczekujemy skomplikowanych, targanych wątpliwościami postaci, ale mimo tego David Michaels dość dobrze opisał i wykreował najważniejsze osoby – między innymi Mitchella, jego rodzinę, załogę okrętu itd. Jedynym rażącym fragmentem jest opis snajperki Diaz, która wstąpiła do wojska i osiąga świetne wyniki, bo chce pokazać mężczyznom, że jest lepsza niż oni. Utrudnieniem jest także mnogość imion i nazwisk, których po prostu nie da się spamiętać. Czytając, często nie rozróżniałam chińskich dowódców i postaci.



Język, którym posługuje się autor jest dość prosty, ale nie prostacki. Korekta wykonała solidną robotę i nie znajdziemy tutaj zbyt dużo literówek czy niepoprawnej interpunkcji. Zastrzeżenia budzi mapka zamku, którą widzimy na początku – przesadna prostota rysunku sugeruje kolejny przeciętny tytuł. Może to zniechęcić potencjalnego nabywcę, gdy będzie przeglądał „Ghost Recon” w księgarni.



Czy autor dorównał Tomowi Clancy’emu? Potencjał był naprawdę duży, niestety nie do końca został wykorzystany. Jednakże nadal otrzymujemy przyjemny w odbiorze tytuł, doskonały do czytania, gdy poszukujemy czegoś nieangażującego i niewymagającego wiele uwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty