piątek, 22 kwietnia 2011

"Wilczy miot" S. A. Swann, czyli wilkołaki i Krzyżacy...

Moda na wampiry nadal trwa i jak na razie nie widać jej końca. Ale powoli w podgatunku fantastyki zwanym często paranormal-romance zaczynają pojawiać się nowe trendy. Z ciekawością sięgnęłam więc po nową książkę, która ukazała się w polecanej przez Fantastykę serii wydawnictwa Prószyński i S-ka. „Wilczy miot” autorstwa S. A. Swanna to pierwszy tom cyklu, w którym znaczną rolę odgrywają wilkołaki i Zakon Krzyżacki.


Fabuła „Wilczego miotu” posiada duży potencjał. Akcja została osadzona w trzynastowiecznych Prusach. Są to czasy, gdy Zakon Krzyżacki podjął się zadania chrystianizacji i wyplenienia pogaństwa z terenów dzisiejszej Polski i Litwy. Wielu rycerzy z Europy woli wziąć udział w Północnej Krucjacie, niż wyruszać na długą wyprawę do Ziemi Świętej. Krzyżacy odnoszą spore sukcesy w nawracaniu niewiernych na jedyną słuszną wiarę. Ale nie dzieje się to bez powodu – pomagają im w tym wytresowane bestie: wilkołaki. Brat Semyon von Kassel przysłużył się zakonowi zabiciem jednego z potworów i zdobyciem jego potomstwa.




Jedną z tresowanych do zabijania istot jest Lilia. Przez lata przechodzi trudne, okrutne szkolenie mające na celu wyuczyć ją posłuszeństwa wobec swojego Pana i natychmiastowego wykonywania rozkazów. Swann odbiega jednak od stereotypowego obrazu wilkołaków w literaturze – pełnia nie ma wpływu na ich postać, mogą one w każdej chwili dokonać transformacji. Są także w stanie zachować pewną świadomość swoich czynów w wilczej formie. Głównej bohaterce udaje się uciec, jest jednak poważnie ranna. Znajduje ją Uldolf, który w dzieciństwie stracił rękę. Chłopak nie wie jeszcze, jak bardzo osoba nieznajomej wpłynie na losy jego i rodziny.



Chyba każdy, czytając powyższy opis, domyślił się, że pomiędzy dwójką bohaterów wywiąże się skomplikowana relacja. Wątek miłosny odgrywa, niestety, zbyt duża rolę, ponieważ znacznie ciekawiej prezentuje się sama epoka, w której została osadzona fabuła. Ogromny wpływ polityki papieskiej na życie codzienne jest tutaj dobrze zarysowany. Przykładowo, gdy na tereny Prus przybywa biskup wysłany przez papieża, Zakon musi się podporządkować, spełniając jego wszystkie fanaberie. Właśnie opisy funkcjonowania społeczeństwa i wpływu religii są w tej lekturze najbardziej interesujące. Autor nie stara się moralizować ani jasno określać, czy wilkołaki to jeszcze ludzie, czy też może przeklęte istoty bez krzty człowieczeństwa. Od czytelnika zależy, jak oceni czyny Lilii oraz Zakonu. Akcja właściwa jest przerywana retrospekcjami tresury prowadzonej przez Krzyżaków. Lekko rozprasza to uwagę czytelnika, zwłaszcza na początku. Jednakże w dalszej części książki akcja nabiera tempa. Nie oznacza to jednak, że otrzymujemy tytuł, który czytamy z wypiekami na twarzy, zastanawiając się, jak potoczą się dalsze losy postaci.



Pierwsze wrażenie książka robi pozytywne – miła w dotyku okładka ze skrzydełkami, dobrze dobrana czcionka. Ale gdy już dowiemy się, że główna bohaterka to piękna, rudowłosa kobieta, i spojrzymy na okładkę… Grafika jest zupełnie nietrafiona – postać na obrazku wygląda raczej jak zombie o trudnej do zidentyfikowania płci. Na dodatek, obok niego/niej stoi wilk – przez całą książkę nie ma ani jednej wzmianki o tych stworzeniach. Okładka skutecznie psuje wyobrażenie o Lilii, jeżeli chcecie wiec sięgnąć po ten tytuł, omijajcie wzrokiem feralną ilustrację.



Na koniec pozostaje pytanie „czy warto”? Jest to początek serii osadzonej w ciekawych realiach, ale warsztat pisarski autora oraz kreacje bohaterów pozostawiają nieco do życzenia. Jednakże, jeżeli jesteście fanami wilkołaków, nie zawiedziecie się. To książka dobra, ale do perfekcji nadal brakuje jej wiele.

4 komentarze:

  1. Zachęcam do sięgnięcia po "Wilczy amulet" - jest naprawdę lepszy. W "Wilczym miocie" w środku książki brakowało mi akcji - same wspomnienia to trochę mało, moim zdaniem, żeby ożywić tę część książki. A w drugiej części nie miałam problemu z utrzymaniem zainteresowania - tyle się działo:) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę się chyba sama przekonać. Jedni chwalą, inni są sceptyczni, więc nie pozostaje nic innego jak przeczytać:). Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Więcej sobie obiecywałam po ten książce. Niestety nie jestem fanką wilkołaków, ale spróbuję przeczytać. ;)

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty