poniedziałek, 6 czerwca 2011

"Dziewięć wcieleń kota Deweya", czyli ludzka siła nie zna granic.

Większość miłośników kotów z pewnością słyszała, bądź też czytała książkę autorstwa Vicki Myron o niesamowitym Deweyu, bibliotecznym kocie który odmienił losy małego miasteczka w Stanach Zjednoczonych. Właściciele pięknych i przyjaznych (gdy mają na to ochotę) mruczków doskonale wiedzą, że każdy kot ma inny charakter i w odróżnieniu od psa potrafi się między innymi obrazić i wieść dość indywidualne życie. Bibliotekarka Vicki, po bardzo ciepłym przyjęciu książki o Deweyu, zdecydowała się opowiedzieć własnymi słowami dziewięć innych historii z tymi stworzeniami. „Dziewięć wcieleń kota Deweya” jest więc zbiorem opowiadań z życia kilku osób i związanych z nimi kotami.

Najpierw jednak, otrzymujemy krótki wstęp opisujący historię tytułowego Deweya i jego wpływ na życie mieszkańców Spencer. Poznajemy sposób w jaki trafił do biblioteki, jak i szerokim odzewie ludzi z całego świata na wieść o jego śmierci. Część czytelników może zachęcić do sięgnięcia po poprzednią książkę Vicki Myron. Historie, umieszczone w książce przedstawiają losy nie tylko kotów, ale przede wszystkim ludzi. To właśnie opisy ich nagłych zwrotów w życiu, bycia szczęśliwym itd. wysuwają się na pierwszy plan. Koty są katalizatorami wydarzeń i pomagają przetrwać ciężkie chwile.


Zapewne każdemu czytelnikowi, najbardziej spodoba się inna opowieść. Jednakże dwie z nich, zasługują na szczególną uwagę. Pierwsza z nich przedstawia losy Billa, wychowanego w niewielkim miasteczku, gdzie dzieciństwo upłynęło mu na pracy na farmie. Brał udział w wojnie w Wietnamie, jako członek specjalnego oddziału prowadzącego rekonesans wrogiego terenu. Po powrocie do Stanów czuł się samotny, zagubiony i nie mógł znaleźć swojego miejsca w życiu. To właśnie kot był jego największym wsparciem i przyjacielem, dającym mu powód do wiary, że może być lepiej. Myron z wielkim wyczuciem i zrozumieniem psychiki opisuje zdarzenia i odczucia Billa. Czytelnik może dzięki temu bardziej wczuć się w historie. Druga bardzo dobra historia, dotyczy samotnie wychowującej dziecko kobiety, która pomimo przeciwności losu, osiągnęła wysoką pozycję zawodową i znalazła swoje miejsce na ziemi. Duży w tym udział był bożenarodzeniowego kotka, który dopiero po pewnym czasie zdobył sympatię kobiety. 

W opowieści nie brakuje dużej liczby wtrąceń i historii z życia samej autorki, ale są one ciekawe i zawsze związane z opowiadanymi zdarzeniami. „Dziewięć wcieleń kota Deweya” to hołd ludzkiej nieustępliwości ducha, walce z przeciwnościami losu i poszukiwaniu szczęścia. Ale nie brakuje w niej humorystycznych opisów zachowań tych niezależnych stworzeń. W paru sytuacjach nawet osoba nie lubiąca kotów, nie powstrzyma się od śmiechu. Ułatwia to także lekki, przyjazny styl pisania autorki. Szkoda, że nie umieszczono kilku kolorowych zdjęć, pojawiają się tylko czarno-białe fotografie na początkach i zakończeniach rozdziałów. 

Pomimo tego, że nie każda opowieść jest równie ciekawa, wszyscy fani zwierząt będą usatysfakcjonowani lekturą. Te historie z życia wzięte, z powodu swojej realności mają ogromną moc oddziaływania, a czytelnik często współczuje bądź też podziwie ich ludzkich bohaterów i darzy ogromną sympatią mniejszych wzrostem, ale wielkich duchem towarzyszy. Część z tych opowiadań z pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci, a tych którzy jeszcze tego nie zrobili, zachęcam do sięgnięcia po poprzednią książkę Vicki Myron o Deweyu.

6 komentarzy:

  1. Kocham zwierzaki, więc muszę przeczytać. Choćby dla odstresowania:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam koty więc myślę, że muszę sięgnąć po tę lekturę ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. To naprawdę piękna i niezwykle mądra książka ukazująca inteligencję futrzaków

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się bardzo podobała ta książka ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię koty, więc może przeczytam.

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty