poniedziałek, 27 czerwca 2011

"Dwie Karty" Agnieszki Hałas, czyli udany debiut pisarki i wydawnictwa.

Każde wydawnictwo dużo ryzykuje wydając powieść dotąd niezbyt rozpoznawanego pisarza. Zwłaszcza, gdy jest to wydawnictwo nowe. Ifryt jednak zdecydował się na ten krok i na rynku ukazała się pierwsza powieść Agnieszki Hałas – „Dwie karty”. Autorka wcześniej opublikowała kilkanaście opowiadań i mikropowieść „Gad i sługa ziemi”. Tym razem, mamy jednak do czynienia z pierwszym tomem planowanego cyklu dark fantasy – „teatr węży”. 

Świat, w którym została osadzona akcja książki, jest równie ciekawy co sam bohater. Bogowie po ciężkiej walce z potężnym smokiem o wielu głowach poczuli się zmęczeni i postanowili opuścić świat, nad którym sprawowali opiekę. Odeszli, ale pozostawili ludziom coś, co miało im pomóc w walce z demonami – magię i Zmrocza, osłona, która nie pozwalała Otchłani na przeniknięcie do świata śmiertelników. Jednak z biegiem czasu słabnie ona coraz bardziej i jej utrzymanie wymaga ofiar i licznych poświęceń ze strony srebrnych magów. Lecz magia nie zawsze służy tylko dobrym celom, i powstała także jej mroczniejsza, niebezpieczna odmiana – czerń. Osoby nią władające często pozostają w kontaktach z demonami i są zmuszeni do ukrywania się przed srebrnymi czarodziejami. System społeczny, jak i cały świat w którym dzieje się akcja książki został przemyślany i widać, że autorka ma mnóstwo pomysłów, które poznamy dopiero w kolejnych częściach. Nie jest to typowe fantasy, a większą część czasu, nasi bohaterowie spędzą wśród najniższej klasy społecznej i najmniej przyjaznym miejscu miasta Shan Vaola – podziemiach. Agnieszka Hałas wykreowała złożony system poziom i swoiste „miasto w mieście”, w którym znajdziemy zarówno żebraków tawerny jak i targ. 

Ale żadna książka nie obyłaby się bez bohaterów, a Krzyczący w Ciemności to postać ciekawa, wzbudzająca sympatię i potrafiąca zapaść w pamięci na dłużej. Z początku poznajemy go jakoś osobę pół-szaloną, nie wiedzącą kim jest i co się stało. W takim stanie znajdują go zbieracze śmieci i zaprowadzają do podziemi. Od tej chwili, śledzimy ewolucję bohatera, to jak powoli odkrywa prawdę o sobie i swoich mocach. Warto tutaj podkreślić, że autorka nie stworzyła postaci w pełni pozytywnej, ale mimo to wzbudza sympatię czytelnika. Podobnie jest z pozostałymi bohaterami – zostali oni wiarygodnie opisanie i jest to istny zbiór osobliwości – od Chowańca Zazela, poprzez lekarkę Haru aż do będącej srebrnym magiem Iglendis. Nikt nie jest jednoznacznie dobry ani zły – nawet demony mają wady i popełniają błędy. Dodaje to wiarygodności lekturze i świadczy o dobrym warsztacie pisarki. 

Jest to pierwsza książka wydana przez Ifryt, dlatego dużo uwagi poświęciłam także temu, jak został wydana. O ile okładka jest przeciętna, chociaż nawiązuje do samej treści, tak dobór czcionki, papieru i korekta budzą wyrazy uznania. Zostało to dopracowane w szczegółach, a wraz z lekkim, dobrym stylem autorki tworzą zgraną całość. Duża dawka humoru potęguje wrażenie obcowania z lekturą przyjazną czytelnikowi. Zakończenie „dwóch kart” jest otwarte i wprowadza nowe wątki, które z pewnością będą wyjaśnianie w kolejnych częściach. 

Czy książka jest wystarczająco dobra, aby polecić ją innym? Według mnie tak, jest dobrze napisanym tytułem, z przemyślanym światem i ciekawą galerią postaci. Nieustannie pojawiają się kolejne tajemnice, które chcemy odkryć. Rozwój zdarzeń zachęca do ciągłego przewracania kartek i nie odrywania się od lektury. A to prawdopodobnie najlepsza rekomendacja.

Za udostępnienie egzemplarza książki dziękuję wydawnictwu Ifryt.

piątek, 24 czerwca 2011

Szablony:)

Jak widzicie, powrócił na moment nasz stary wygląd Radosnej Strony Życia. Poniżej znajdziecie screeny z trzech, próbnych szablonów i czekam na wasze komentarze odnośnie tego, który z nich podobał się wam najbardziej, a który najmniej:)

1."wakacyjny"

2 "zachód słońca"
3. "huśtawka"



poniedziałek, 20 czerwca 2011

Zmiany, zmiany:)

Zaczynają się wakacje (koniec egzaminów i sesji:D) przyszła więc pora na zmiany, także na naszym blogu. Wybrałyśmy kilka najciekawszych szablonów, tych, które przypadły nam do gustu i do tego nie męczą zbytnio oczu podczas czytania. Łącznie mamy trzech głównych kandydatów. Teraz widzicie pierwszego z nich, będzie on wisiał przez cały wtorek, potem w środę i czwartek będą kolejne, a w piątek zapytamy się was, który najbardziej przypadł wam do gustu. A jakbyście któryś przegapili - będą screeny:)

Nie jest to wersja finalna tego wyglądu - jakieś kolumny, gadżety itd. będą później dopracowane. W tym czasie ukaże się także wpis o moich sekretach - Raya nie omieszkała mnie zaprosić do tej akcji:) Piszcie więc co wam się podoba, co nie a co byście zmienili.

Ps.:na zdjęciu mój kot, który zawsze ma wakacjeXD

Mała spowiedź Raya'i

Nadszedł ten czas, kiedy i ja dostałam zaproszenie do zabawy. Dziękuję bardzo serdecznie Rosemary, które mnie wytypowała. Postaram się nie przynudzać.

No to zaczynamy. Najpierw informacje wstępne. Nazywam się Ola i mam 16 lat, chociaż wydaje mi się, że moja dusza jest dobrze po czterdziestce xD. Nie jestem za wysoka: 168 cm. Opisywać swojego wyglądu raczej nie muszę, bo macie zdjęcie(cudowna jakość, wiem xD). Wyglądam na spokojną osobę, ale wierzcie mi to tylko złudzenie. Mieszkam w Łodzi, ale co jakiś czas jeżdżę do Warszawy, gdzie mieszka moja siostra. Pewnie część już z Was wie, że jest nią właśnie Radosiewka. Razem prowadzimy tego bloga. Mam obsesję na punkcie zwierząt, sama posiadam trzy koty i psa ;].

1. Pierwsza ciekawostka dotyczy mojego dzieciństwa. Od zawsze spotykały mnie dziwne rzeczy: spadałam z murków, wchodziłam w słupy itd. Tak jest do dziś, ale nauczyłam się z tego śmiać. Oprócz tego byłam okropnie naiwna. Potrafiłam uwierzyć mojej starszej siostrze w rzeczy takie jak: chodzenie do Hogwartu, znajomość karate, a nawet posiadanie w pokoju tajemnych drzwi to krainy słodyczy. Nie żartuję… Będzie mi to wypominać do końca życia xD.

2. Mam problemy zdrowotne. Niezbyt poważne, ale… irytujące. Cierpię na daltonizm, po prostu nie wiem czym różni się niebieski od zieleni i fioletu. Z pewnej odległości jeszcze jakoś daję radę. Do tej pory pytam się wszystkich czy moje niebieskie spodnie są niebieskie(niektórzy twierdzą, że są zielone o_O), chyba zawsze kłamią i przyznają mi rację xD. Oprócz tego: nie mogę kucać(podczas przygotowań gwiazdkowych ukucnęłam i coś mi przeskoczyło… schylałam się po bombkę), non stop jestem przeziębiona, żołądek odmawia mi posłuszeństwa i bolą mnie zatoki :D. Mdleję od wysokich temperatur. Jestem dzieckiem nieszczęścia.

3. Nigdy nie kręciły mi jakieś dziewczęce sprawy. Może dlatego, że moi rodzice chcieli, abym była chłopcem o imieniu Michał. Dlatego mój tata kupował mi: żołnierzyki, autka itd. Uwielbiałam się nimi bawić, nie znosiłam lalek, ale najbardziej lubiłam zwierzątka. Kochałam bajki Disneya, ale tylko takie w stylu „Króla Lwa”, nie żadne księżniczki. Gram również na konsoli. Posiadam PS3, a zostałam wciągnięta już jako dziecko(PSX, potem PS2). Nie lubię zakupów. Chyba, że idę kupić książki lub biżuterię(nałogowo wydaję pieniądze na bransoletki).

4. Żyję w swoim świecie. Nie, nie mam schizofrenii, po prostu lubię się zamyślać. Często ludzie myślą, że się gniewam lub coś w tym stylu, a ja po prostu rozważam różne możliwości. Uwielbiam gdybać, tworzyć jakieś historie w stylu: nagle terroryści atakują centrum handlowe w którym jestem, a ja ratuję wszystkich swoimi sztukami walki xD. Oprócz tego lubię prowadzić dialog z samą sobą, planować itd. Kiedy przechodzę obok jakieś lustra, zawsze robię miny i naśladuję postaci z filmów i seriali. Potrafię robić miny w stylu: :( i o_O.

5. Gram na pianinie i gitarze. Przez trzy lata uczyłam się grać na keyboardzie, bo rodzice twierdzili, że mi się znudzi. Potem miałam rok przerwy, gdy uczyłam się sama. Następnie, kiedy nadal to kochałam, dostałam pianino. Zdradzę Wam pewien sekret, chciałam iść do szkoły muzycznej. Poszłam nawet na przesłuchanie, ale w świecie muzyki byłam już trochę stara. To chyba była najbardziej okropna, upokarzająca chwila w moim życiu. Nikt mnie tak jeszcze nigdy nie potraktował. Poczułam się jak nikt. Bardzo trudno było mi dotrzeć do domu i zaczekać aż w samotności wybuchnę płaczem. Nie przyjęli mnie oczywiście, ale znalazłam nauczycielkę, która do dziś do mnie przychodzi. Nie żałuję tego, bo uczę się tego czego chcę. Kiedyś usłyszałam od niej słowa, których nigdy nie zapomnę: „Nie wiem czemu Cię nie przyjęli. Jesteś tak niesamowitą i pracowitą osobą”. Uczę się do dziś gram hity takie jak: 9 Crimes, Cut, He’s a pirate, Fairytale, Empire State of Mind i wiele innych. W tym roku zaczęłam również zabawę z gitarą. Idzie mi coraz lepiej i naprawdę to lubię.

6. Lubię również rysować, robić zdjęcia, bawić się decoupagem. Nie jestem wybitnym talentem, chociaż przyznam, że niektóre rysunki z mojej kolekcji to arcydzieła i jestem z nich bardzo dumna. Każdy rysunek wrzucam na Devianta(jeśli chcecie się pośmiać to zapraszam tutaj) i przez dwie godziny patrzę czy ktoś komentuje itd. Taka mała obsesja. ;]

7. Oglądam mnóstwo seriali. Potrafię siedzieć cały tydzień przez PC i oglądać odcinek za odcinkiem. Jestem fanką: True Blood, Vampire Diaries, Nikty, Chucka, Gry o Tron, Dextera, Glee, Fringe, Grey’s Anatomy, House M.D, The Good Wife, How I Met Your Mother… i masy innych.

8. Czas na moje fobie itd. Boję się pająków. Zawsze krzyczę i uciekam. Nie znoszę również igieł, jak byłam dzieckiem musiały mnie trzymać trzy pielęgniarki. Mam również dosyć dziwną fobię na punkcie schodów. Takie strome schody jakie są w zamkach albo ruchome wywołują u mnie przerażenie. Posiadam też klaustrofobię, która w połączeniu ze strachem na punkcie schodów w jakiś wieżach itd. jest dla mnie zabójcza.

9. Nie przepadam za sportem. Co prawda jeżdżę na nartach i bardzo to lubię, ale robię to ze względu na klimat takich wyjazdów. Gorąca czekolada, świeże bułki na śniadanie… Całkiem dużą przyjemność sprawia mi pływanie, ale też tylko na wyjazdach. Przyznam się również do tańca. Potrafię w napadzie głupawki śpiewać i rzucać się po podłodze. Są to tańce dynamiczne, ale również są liryczne xD. Na pewno wygląda to komicznie.

10. Jestem ateistką oraz feministką. Zawsze popieram naukę, nie znoszę zasad kościoła itd. Często jest to powodem moich kłótni, dlatego unikam rozmów na temat religii. To indywidualna sprawa człowieka, no chyba, że chce wysadzić się w moim domu w imię religii, to zmienia sprawę;]. Uważam, że kobiety powinny być traktowane na równi z mężczyznami i zawsze do tego dążę. Jestem też tolerancyjna, nie przeszkadza mi kolor skóry, bądź orientacja seksualna drugiej osoby. Często bronię osób dyskryminowanych.

11. Dodaję bonusową ciekawostkę. Wszyscy uważają mnie za twardą, taką, która nigdy nie płacze itd. W rzeczywistości jestem bardzo wrażliwa(tak przyznałam się do tego), wzruszają mnie dramaty i inne takie głupoty. Po policzkach od razu spływają mi niechciane łzy. Uważam, że to jedna z moich największych wad, zaraz po lenistwie, dlatego bardzo rzadko mówię o niej głośno. Nawet ją ignoruję ;).

12. Ostatni bonus xD. Sądzę, że jest coś takiego jak "bratnie dusze". Czasami spotykam osobę i od razu wiem, że nadajemy na tych samych falach. Niestety, moim problemem jest to, że mało znam takich osób, a w dodatku z innymi ludźmi po prostu nie potrafię rozmawiać. Rozmowa się nie klei itd. Dlatego ciągle szukam moich "bratnich dusz", ale mało jest ludzi równie zakręconych i dziwnych jak ja. xD

Uf… to tyle. Mogłabym tak pisać i pisać. Czas się budzić, skończyłam już ;]. Do zabawy zapraszam: Radosiewkę(zobaczymy czy jest coś o czym nie wiem o Tobie siostro ;p), Kasandrę_85(wiem, że pewnie nie chcesz bawić się w takie zabawy, ale jestem bardzo ciekawa ciekawostek o Tobie). Mam nadzieję, że przyjmiecie wyzwanie ;).

niedziela, 19 czerwca 2011

,,Przymierze Ciemności", czyli nowe oblicze Anne Bishop


Anne Bishop mogłabym nazwać moją ulubioną pisarką. Trylogia Czarnych Kamieni pochłonęła mnie i pozostawiła po sobie pewien niedosyt. Na szczęście autorka napisała inne książki, powiązane z postaciami i wątkami z trylogii. „Splątane Sieci” okazały się świetne, a w dodatku pełne mojej ulubionej bohaterki Surreal. „Serce Keller” również przypadło mi do gustu, ale mimo wszystko było słabsze od „Splątanych Sieci”. Kiedy kupiłam „Niewidzialny Pierścień” i zabrałam się za czytanie doznałam ogromnego rozczarowania. Nie wiem co się stało… Po takim jakże traumatycznym przeżyciu zabrałam się za „Przymierze Ciemności”. Po kilkunastu stronach odetchnęłam z ulgą. Na mojej twarzy zagościł uśmiech, a ja już wiedziałam, że Anne Bishop tym razem mnie nie zawiedzie.

Siódma część serii Czarne Kamienie dotyczy osób, których nie spotkaliśmy w poprzednich częściach. Mimo wszystko fani Damona, Janelle, Lucivara czy Wielkiego Lorda Piekła nie będą zawiedzeni. Anne Bishop chyba zrozumiała, że jej wierni czytelnicy są przywiązani do tych postaci. W związku z tym każda z tych osób odgrywa pewną rolę w historii, przygodach głównych bohaterów „Przymierza Ciemności”.

piątek, 17 czerwca 2011

,,Historyk", czyli powieść dzięki której pokochasz historię


„Historyk” to książka za którą zabierałam się bardzo długo. Słyszałam o niej wiele dobrych opinii, ale fakt, że jest to książka pełna wątków historycznych wywoływał u mnie niechęć. W jaki sposób zabrałam się za „Historyka”? Nie pamiętam co mnie do tego skłoniło, ale nie pożałowałam swojej decyzji. Dzieło Elizabeth Kostovy zaskoczyło mnie, przeraziło a zarazem i zachwyciło.

Biorąc się za „Historyka” spodziewałam się książki czysto historycznej. Zostałam bardzo zaskoczona. Akcja książki rozgrywa się w XX wieku. Główni bohaterowie natrafiają na ślady Zakonu Smoka, który w XV wieku nawracał na chrześcijanizm. Są to czasy życia Vlada Palownika, zwanego Draculą. Bardzo trudno opisać mi fabułę, jest skomplikowana, a oprócz tego w książce często pojawiają się jakieś listy z przeszłości lub tzw. „flashbacki”. Elementem fantastycznym tej powieści jest stwierdzenie, że Dracula nadal żyje wśród nas(jako wampir, oczywiście). Pewnie wydaje się Wam to tandetne itd., ale Elizabeth Kostova przedstawia to w sposób niesamowity. Wydaje nam się to faktycznie możliwe. Czasami odwracałam się za siebie podczas czytania i czułam dziwny strach, co jeśli i mnie Dracula postanowi usunąć za zdobywanie informacji o jego życiu po śmierci?

czwartek, 16 czerwca 2011

Stosik posesyjny:)

Zbliża się koniec sesji, co oznacza że wreszcie będę miała czas na nadrobienie zaległości czytelniczych. A poniższe książki to nie wszystko, bo przecież są jeszcze półki pełne lektur z etykietką "jak będę miała czas, to przeczytam".



Brent Weeks "Droga cienia", "Na krawędzi cienia" - od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad kupnem tych książek, ale nie byłam do tego przekonana. Wydawało mi się, że będą to młodzieżowe, trochę naiwne tytuły. Ale akurat były w magazynie Gildii do zrecenzowania;] 


Becca Fitzpatrick - "Crescendo", "Szeptem" - książki pożyczyłam już z miesiąc temu (albo nawet dwa) os koleżanki mojej siostry. Kompletnie nie wiem, czego spodziewać się po tych tytułach.


Monika Szwaja - "Nie dla mięczaków" - to właściwie nie książka, ale pojedyńcze opowiadanie. Było dodawane jako gratis w Empiku z okazji Światowego Dnia Książki

Marjorie M. Liu - "Dziki płomień" - bardzo starałam się wykręcić od recenzowania tego tytułu (na Gildii jest zasada, że osoba która recenzowała poprzednie tomy, automatycznie dostaje kolejne części) ale niestety nie udało się. Trudno, może ta część będzie lepsza i zaskoczy mnie in plus.


Raja Shehadeh - "Palestyńskie wędrówki. Zapiski o znikającym krajobrazie" - byłam kiedyś w Izraelu (w ramach wymiany młodzieży) i bardzo mnie zafascynowało to państwo. Od tej pory staram się czytać wszystko, co wpadnie mi w ręce na ten temat.

Antologia - "Księga wojny" - zbiór opowiadań polskich autorów, wydany przez wydawnictwo Runa. Bardzo się cieszę, że otrzymałam ten tytuł do recenzowania, ale tak bardzo zachęcają mnie nazwiska na okładce (Piekara, Orbitowski, Ćwiek, Brzezińska).


Obydwa tytuły dostałam w prezencie od Gildii. Pierwszy z nich "Klemens i kapitan zło" Piotrka Rogoży jest książką młodzieżową, ale wcześniej czytałam tego autora "Po spirali" i bardzo mi się podobało. "Długi marsz" Sławomira Rawicza, został niedawno zekranizowany, ale jeszcze nie miałam okazji obejrzeć tego filmu. Może to i lepiej, najpierw przeczytam oryginał, a potem wezmę się za hollywodzką wersję.

I to tyle, jeśli chodzi o najnowsze książki, które zamierzam przeczytać w najbliższym czasie. Jest ich jeszcze więcej, ale najpierw chcę nadrobić tytuły recenzyjne;]




środa, 15 czerwca 2011

"Trojka", czyli najdziwniejsza książka jaką kiedykolwiek czytałam.

Uczta Wyobraźni to jedna z najciekawszych książkowych serii, które ukazują się na polskim rynku wydawniczym. Wszystkie tytuły które są w niej wydawane, cechuje niesamowita inwencja autorów i niepospolitość. Reguła ta została zachowana także przy wyborze Trojki autorstwa Stepana Chapmana. Pisarz nie jest zbyt rozpoznawalny, ale nie przeszkodziło mu to w uzyskaniu  nagrody P. K. Dick Award.

Na wstępie należy podkreślić, że nie jest to tytuł łatwy w odbiorze. Ogromna liczba symboli, szybko zmieniające się scenerie oraz ciągła niepewność odnośnie tego, co właściwie się dzieje w książce, mogą zniechęcić niedoświadczonego czytelnika. Historia trójki nieszablonowych postaci, wędrujących przez bezkresną pustynię i nie mogących umrzeć, to lektura wymagająca skupienia, a jej zrozumienie przychodzi dopiero po kilkukrotnym przeczytaniu całości. „Trojka” wymaga koncentracji i z pewnością nie nadaje się do czytania w tramwaju, albo robienia długich przerw w lekturze. Jednakże wyobraźnia autora i jego surrealistyczne wizje sowicie wynagradzają trud poświęcony w jak najpełniejszy odbiór książki.

Stara Meksykanka, zautomatyzowany, myślący Jeep oraz brontozaur wędrują poprzez bezkresną pustkę, próbując odnaleźć sens ich bytności. Żadne z nich nie pamięta kim dokładnie jest, na dodatek często mają do czynienia z zamianą ciał między sobą. Niestałość i ciągła niepewność przytłacza ich i doprowadza do szaleństwa. Może to także doprowadzić do rozpaczy czytelnika, bo w powieści zmienia się wszystko – otoczenie, ciała bohaterów i opowiadanie o nich wizje o przeszłości i tym, kim kiedyś byli. 

Najmocniejszą stroną Trojki są wizje różnych światów – Stepan Chapman ma ogromną inwencję twórczą i łamie wszelkie możliwe literackie reguły i konwenanse. Sugestywne wizje światów przyszłości, od zamrażania żołnierzy, po nowoczesne społeczeństwo wzorowane na państwie Azteków czy też schyłek ludzkości to tylko część książki. A gdy wydaje się nam, że zaczynamy rozumieć o co chodzi w tych onirycznych wizjach i zaskakujących opowieściach, autor dokonuje przewrotu i dokłada kolejne elementy. Koniec lektury wydaje się być jednak lekko wymuszony, tak jakby autor przypomniał sobie, że powinien już powoli zmierzać ku ostatniej stronie i szukał w miarę satysfakcjonującego zakończenia. Niemniej, to tytuł, do którego można wracać wielokrotnie i za każdym razem odkrywać coś nowego.

Wydawnictwo MAG ponownie nie zawiodło jeśli chodzi zarówno o dobór ilustracji na okładkę jak i stronę redakcyjną. Wybór takiego ambitnego i szalonego tytułu to duże wyzwanie i trzeba pochwalić próby dostarczania polskiemu czytelnikowi ciekawych, oferujących niekonwencjonalne podejście do powieści tytułów. Polecam ją każdemu, kto poszukuje czytelniczego wyzwania i ma ochotę na swoisty eksperyment literacki.


poniedziałek, 13 czerwca 2011

"Bez skrupułów", czyli dwie książki w jednym.


Rzadko kiedy zdarza się, że polski czytelnik otrzymuje dwie powieści, w jednej książce. Jednakże tym razem wydawnictwo Mira zrobiło wyjątek i zdecydowało się na zbiórcze wydanie dwóch opowieści Tess Gerritsen – „Z zimną krwią” oraz „Czarna loteria” pod tytułem „Bez skrupułów”. Otrzymujemy więc dwie odrębne historie autorstwa jednej z najbardziej znanych i rozpoznawanych autorek łączących w swoich powieściach elementy romansu i intrygi. Nie bez znaczenia pozostaje jej wiedza medyczna, gdyż pisarka jest z zawodu lekarzem internistą. Widać to także w jej książkach.

„Z zimną krwią” przedstawia historię kobiety, którą rzuca narzeczony tuż przed ołtarzem. Ale to zdarzenie pozwala Ninie przeżyć, gdyż po opuszczeniu kościoła, wybucha bomba. A to dopiero początek całej intrygi i nie będzie spoilerem, że szaleniec za to odpowiedzialny, będzie nadal kontynuował swój plan. Pomysł na intrygę nie jest niczym nowym, ale miał potencjał, niestety nie został do końca spełniony. Wątek romansowy także pozostawia wiele do życzenia – po prostu nie jesteśmy w stanie w żaden sposób przywiązać się do bohaterów i tego, co się z nimi dzieje. Jest to więc typowa letnia lektura, która nie zostanie na długo w naszej pamięci, ale z drugiej strony posiada wszystko to, co czyni z niej miły tytuł do zabrania ze sobą na plażę.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

"Dziewięć wcieleń kota Deweya", czyli ludzka siła nie zna granic.

Większość miłośników kotów z pewnością słyszała, bądź też czytała książkę autorstwa Vicki Myron o niesamowitym Deweyu, bibliotecznym kocie który odmienił losy małego miasteczka w Stanach Zjednoczonych. Właściciele pięknych i przyjaznych (gdy mają na to ochotę) mruczków doskonale wiedzą, że każdy kot ma inny charakter i w odróżnieniu od psa potrafi się między innymi obrazić i wieść dość indywidualne życie. Bibliotekarka Vicki, po bardzo ciepłym przyjęciu książki o Deweyu, zdecydowała się opowiedzieć własnymi słowami dziewięć innych historii z tymi stworzeniami. „Dziewięć wcieleń kota Deweya” jest więc zbiorem opowiadań z życia kilku osób i związanych z nimi kotami.

Najpierw jednak, otrzymujemy krótki wstęp opisujący historię tytułowego Deweya i jego wpływ na życie mieszkańców Spencer. Poznajemy sposób w jaki trafił do biblioteki, jak i szerokim odzewie ludzi z całego świata na wieść o jego śmierci. Część czytelników może zachęcić do sięgnięcia po poprzednią książkę Vicki Myron. Historie, umieszczone w książce przedstawiają losy nie tylko kotów, ale przede wszystkim ludzi. To właśnie opisy ich nagłych zwrotów w życiu, bycia szczęśliwym itd. wysuwają się na pierwszy plan. Koty są katalizatorami wydarzeń i pomagają przetrwać ciężkie chwile.

Popularne posty