niedziela, 10 kwietnia 2011

"Czaropis" Blake Charltona, czyli rzucanie czarów z błędami ortograficznymi

Na start zamieszczam recenzję książki "Czaropis" Blake Charlotna,która pojawiła się już wcześniej na portalu gildia.pl . Niemniej, jutro zamierzam napisać recenzje trzech innych książek i na dodatek gry komputerowej. Będzie ciężko, ale jak to mówi Barney z HIMYM "challenge accepted" :)


„Czaropis” jest tytułem, który na pierwszy rzut oka może wydawać się bardzo podobny do dzieł Terry'ego Goodkinda. Jednak nic bardziej mylnego. Blake Charlton to amerykański debiutant, a przy tym student medycyny w Stanford Medical School. Jego doświadczenia życiowe i zdobyta wiedza silnie wpływają na fabułę książki. W jaki sposób? Otóż autor jest dyslektykiem, samodzielnie przeczytał pierwszą książkę dopiero w wieku 14 lat. Od tego czasu przeszedł żmudną drogę do zostania jednym z najbardziej obiecujących pisarzy fantasy.


Podczas obcowania z „Czaropisem” zadziwia niesamowita świeżość spojrzenia autora na system magii. Większość z nas przywykła już do tworzenia czarów przy użyciu gestów, różnego rodzaju run itd. Tym razem otrzymujemy coś nowego. Zaklęcia powstają przy użyciu różnych języków lingwistycznych – w zależności od tego, który wybierzemy, jakie ułożymy zdania i zwroty, otrzymamy inne efekty. Podczas naszej lektury śledzimy losy młodego praktykanta akademii magii Starhaven, Nicodemusa Weala. Już od kilku lat pobiera nauki pod czujnym okiem lingwisty Shannona, ale z powodu kakografii nie udaje mu się zdobyć płaszcza maga. Kakografia to przypadłość będąca odpowiednikiem naszej dysleksji – osoba próbująca rzucić czar miesza litery, doprowadza do zniszczenia wcześniej stworzonej struktury magicznej. Porządek na terenie uczelni zakłóca tajemnicze zabójstwo jednej z czarodziejek. Dzieje się to w najmniej odpowiednim momencie – przedstawicielstwa ze wszystkich pobliskich królestw zjeżdżają się, aby odnowić traktaty magiczne. Prowadzone śledztwo przybiera nieoczekiwany obrót, gdyż wszystkie poszlaki wskazują na winę Shannona.

W książce nie zabraknie klasycznych motywów dla tego typu tytułów – przepowiedni dotyczącej chłopca i jego przeznaczenia, smoków i druidów. Ale każdy z tych elementów zawiera w sobie pewną dozę świeżości.

Pozytywnie zaskakuje spójność przedstawionego świata, duża ilość przydatnych, ale nieprzytłaczających opisów akademii czy różnych krain. W książce znajdziemy bardzo dobrze wykonaną mapkę z zaznaczonymi pobliskimi królestwami i najważniejszymi miastami. Z pewnością przyda się też ona przy czytaniu kolejnych części serii, gdyż autor już teraz pracuje nad drugim i trzecim tomem. Jednak żaden świat nie byłby ciekawy, gdyby zabrakło w nim interesujących bohaterów. Czytając przygody Nicodemusa, można poczuć do niego sympatię i kibicować mu w jego próbie pozbycia się kakografii oraz pokonania przeciwnika. Praktycznie każda z postaci przewijających się przez książkę ma, oprócz zalet, jakieś wady, np. druidka Deirdre nie potrafi nad sobą zapanować przy nagłych omdleniach, Mały John jest w stanie wymówić tylko trzy różne słowa itd. Jedynie magister Shannon za bardzo kojarzy się z Gandalfem i Dumbledorem. Do szeregu ważnych postaci dołączają także gargulce, papuga i wiele innych.

Niestety, okładka „Czaropisu” nijak nie pasuje do samej zawartości książki. Postać/stwór na ilustracji nasuwa skojarzenia ze złem, ale nie ma to swojego odzwierciedlenia w lekturze, gdyż główny przeciwnik nosi białe szaty, a nie czarne. Na całe szczęście, znacznie lepiej spisał się tłumacz i korekta – praktycznie nie ma żadnych literówek, kolejne strony pochłania się z przyjemnością.

„Czaropis” Blake’a Charltona zaskakuje świeżością, chociaż silnie nawiązuje do klasyki gatunku. Z czystym sercem polecam przygody młodego kakografa każdemu, kto pragnie dobrej rozrywki, niekoniecznie bardzo ambitnej, ale z pewnością dobrze napisanej, z interesującymi bohaterami i niesztampowym światem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty